czwartek, 14 marca 2013

.

                                            Prolog       

Marzenia o zostaniu księżniczką....Jej nie dotyczyły. Już gdy miała 5 lat oznajmiła ojcu i matce, że marzy o karierze tanecznej. Jej tata wierzył w nią i jej zdolności, ale jej matka była przeciwna. Zawsze mówiła, że z tego nie wyżyję, a jedna głupia kontuzja może przekreślić jej karierę. Wolała by jej jedyna córka zajęła się czymś innym. By ruszyła w stronę kariery prawniczej albo medycznej. Mimo to ojciec dalej stawał po stronie córki i jej marzeń. Zapisał ją na lekcje baletu, a gdy skończyła 13 lat na zajęcia taneczne. Chodził z nią na każdy występ i podziwiał jej talent. Tak, miała go. Z czasem zatraciła się w tańcu na tyle, że gdy przez grypę nie mogła iść na lekcje nosiło ją. Kiedy skończyła 16 lat poszła do szkoły tanecznej, a jej ojciec dalej ją wspierał. Nawet jej matka przestała się opierać. Jej tata dalej był na każdym jej występie. Śledził jej karierę aż od samego początku do....samego końca. 
                                                                           ***
Wracała właśnie z Jess i Lolą z próby. Śmiały się wniebogłosy jak zwykle. Lola była od nich starsza od 2 lata i właśnie w tym roku kończyła 19 lat. Jessica była w wieku Alison. Znały się od piaskownicy. Zawsze razem, nierozłączne. Wraz z Lolą i Moly - siostrą Jess, tworzyły nierozłączną paczkę. Dziewczyny rozeszły się, a Alison jak zwykle weszła do rezydencji z wielkim uśmiechem. W holu zobaczyła Wandę, ich sprzątaczkę. Staruszka nie miała jak zwykle tego miłego uśmiechu, ale wyraźny grymas. Do tego w kącikach oczu zbierały jej się łzy.
- Wszystko dobrze Wando? - zapytała wyraźnie zmartwiona Alison. Staruszka podniosła wzrok i spojrzała na nią swoimi smutnymi, blado niebieskimi oczami.
- Tak panienko, mama na panienkę czeka w salonie. - oznajmiła jej 65 latka.
- Dziękuje - odpowiedziała 17 latka i zaniepokojona udała się do salonu.

Dziewczyna weszła do pomieszczenia. Ujrzała w nim jej matkę, siedziała nad albumami łkając.
- Mamo wszystko dobrze? - zapytała podchodząc do kobiety i zajmując miejsce obok niej. Kobieta przejechała opuszkami palców po jakimś zdjęciu i spojrzała na córkę pustymi, zapłakanymi oczami.
- Alison....twój ojciec....miał wypadek...- powiedziała zapłakanym i smutnym głosem zerkając na fotografię.
- Co?! Jedźmy do niego! - powiedziała zmartwionym głosem wstając.
- Nie- powiedziała kobieta zatrzymując ją - Twój ojciec....zginął.

I właśnie te słowa zmieniły je doszczętnie. Zniszczyły nadzieję....na spełnienie marzenia i życie jak dawniej.
                                                                       ***
Wiem uznacie mnie za wariatkę, że założyłam tego bloga, ale coś mnie tchnęło i muszę to napisać. Widzicie, że bohaterowie różnią się od tych na innych blogach. Np. nigdy nie pisałam o Ashley, Zacku itd. Ale jednak też coś mnie wzięło. Mam nadzieję, że ten blog wam się spodoba. Proszę o komentarz i jeżeli chcesz być informowanym napisz do mnie w komentarzu, gg: 43048044 lub na tt: @Medicatus_hope .
Sya